Niedawno miałem krótką styczność z nowym minivanem Fiata. Jakie wrażenie wywarła na mnie przejażdżka tym samochodem? Przekonajmy się.
Gdy usłyszałem o tym, ze Fiat zamierza wypuścić powiększonego fiata 500 pomyślałem, że po prostu dodadzą drugą parę drzwi. Jednak to co Włosi zaproponowali klientom nie bardzo przypomina zwykłą pięćsetkę. Stawiając obok siebie 500 i 500L jedynych podobieństw można się doszukać w kształtach świateł przednich, które i tak nie są tymi samymi w obu modelach.
Niestety, 500L jako jedno z nielicznych nowych aut mnie rozczarowało. W owej konfiguracji (1.3 MultiJet, skrzynia piątka) samochód przyspiesza z ogromnym trudem. Nie mówię tu o pisku opon na suchej nawierzchni czy o wygrywaniu z Imprezami spod świateł ale o tym, że nawet siwiejący staruszek podpierający się o swoją spróchniałą laskę zdążyłby pokonać skrzyżowanie zanim mi udałoby się z niego zjechać. W tym samochodzie zapomniano o tym, że ekonomia nie oznacza ślimaczego tempa jazdy.
Drugą rzeczą, która mi osobiście nie pasowała była pozycja za kierownicą. Przez dłuższą chwilę szukałem dogodnego ustawienia fotela i kolumny kierownicy w celu bezpiecznego i wygodnego usadowienia się, jednak i tak musiałem iść na kompromis i przysłoniłem kierownicą część zegarów.
500L ma również swoje zalety. Są nim całkiem dobry sprzęt audio oraz duuużo powietrza wewnątrz. Nie próbowałem wstawić do niego zestawu szafek kuchennych i pralki, ale od biedy przewiezie pięciu siatkarzy.
Zapraszam na pełen test eLki tutaj .





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz