5 kwietnia 2011

Mercedes SLS AMG



Niemal 60 lat temu na salonie motoryzacyjnym w Nowym Jorku Mercedes zdecydował się zaprezentować światu auto, które później było (i nadal jest) stawiane na motoryzacyjnym piedestale wśród najbardziej przełomowych projektów.
Był to Mercedes 300SL Gullwing, oparty na sportowym modelu 300S, co oznaczało bardzo dobre osiągi. Jednak inna cecha sprawiła, że auto zapisało się w historii. Wystarczy przetłumaczyć jego przydomek a wszystko stanie się jasne. Gullwing to w wolnym tłumaczeniu Skrzydło Mewy. Został tak nazwany ze względu na wyjątkowy sposób otwierania drzwi, które nie idą do boku, lecz... do góry. Samochód z takimi cechami charakterystycznymi spodobał się również swego czasu polskiemu działaczowi komunistycznemu, Józefowi Cyrankiewiczowi, który kupił Gullwinga jako nowe auto prosto z taśmy produkcyjnej.

Jak możemy się domyślać, historia lubi się powtarzać i w zeszłym roku Mercedes zafundował nam odgrzanie sprawdzonego przepisu na wyjątkowe auto. Mercedes SLS AMG początkowo był przedstawiany jako następca supersamochodu, jakim bez wątpienia był Mercedes-McLaren SLR. Moim zdaniem SLS to jednak coś zgoła innego, ale o tym za chwilę.

Mercedes SLS AMG to pierwsza własna konstrukcja nadwornego tunera Mercedesa, AMG-GMBH. Posiada silnik V8 o pojemności 6208cm3, który występuje w innych autach Mercedesa oznaczonych plakietkami 6.3AMG. W tym wypadku rozwija moc 571 koni i maksymalny moment obrotowy 650Nm, co pozwala poczuć pierwszą "setką" po niespełna 3,7 sekundach. Prędkość maksymalną, wynoszącą 317km/h, ten ważący 1620kg samochód klasy GT osiąga również dzięki nieocenionej pomocy dwusprzęgłowej, siedmiobiegowej skrzyni DCT.

SLS to swojego rodzaju hołd poprzednikowi, w którym otwierane ku górze drzwi nie były jedynie smaczkiem stylistycznym, ale również wymuszeniem spowodowanym ramą przestrzenną, skrytą pod połaciami blachy. SLS mógł się okazać zwykłym schabowym, wyciągniętym prosto z zamrażarki i wrzuconym do mikrofalówki. Jednak panowie z Mercedesa potraktowali go dużo lepiej. SLS to niedzielny obiad u babci, gdy siedząc za stołem czujesz, jak kuchnię ogarniają smakowite zapachy, a gdy już Twoje ślinianki dostają szału, na talerzu otrzymujesz świeżo usmażonego kotleta z pyszną surówką. Oba sposoby są dobre, jednym i drugim można się najeść. Jednak czasami dobrze jest zjeść coś świeżego a nie odgrzewanego.

Chciałbym serdecznie podziękować i zarazem prosić o kolejne rady i opinie na temat tego bloga. Doceniam każdą uwagę, choć nie każda może zostać wprowadzona w życie.

Zapraszam do galerii.

1. kawowo-złoty mat





2. Srebrny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz