22 lutego 2011

Dodge Challenger 440 Magnum



Widlasta jednostka napędowa, przekazująca moc na tylne koła i ogromne nadwozie - to cechy charakterystyczne tego wzorca amerykańskiego muscle car.
Poznajcie gwiazdę wielu filmów akcji, która uczestniczyła w niezliczonej liczbie pościgów, ucieczek i sprawiała, że chłopcy pragnęli jej bardziej niż Farrah Fawcett, gwiazdę Aniołków Charliego. Przed państwem Dodge challenger w wersji 440 Magnum.

Produkowany od 1970 roku Challenger stał się wzorem auta typu Muscle - V8 o ogromnej pojemności, napędzane jedynie tylne koła i nadwozie coupe. V8, czyli w naszym przypadku 440 cali sześciennych, co daje ok. 7,2L pojemności skokowej. To więcej niż posiadają niektóre ciągniki siodłowe. Tylny napęd, co daje nam możliwość efektownego "upalania bieżnika" w oczekiwaniu na zmianę świateł. Coupe, bo tak powinny wyglądać auta produkowane pod taką nazwą.

Dodge challenger, obok Forda Mustanga i Chevroleta Camaro to typowy przykład amerykańskiej fantazji. Wrzućmy ogromny silnik, żeby auto było niezwyciężone na prostej. Dodajmy automatyczną skrzynię biegów, żeby nie było problemów z ruszaniem spod świateł. Niestety, nie pomyślano o zawieszeniu, przez co prowadząc tego prawie pięciometrowego transamerykana czujemy się często jakbyśmy za chwile mieli stracić lusterka, pocierając je o asfalt.

Ze względu na swoje cechy charakterystyczne, Dodge Challenger posiada ogromne rzesze fanów jak i przeciwników. Można go tylko kochać lub nienawidzić. Nie ma kompromisu. Ja jednak opowiem się po stronie zwolenników i życzę każdemu, aby kiedyś zrealizował swój amerykański sen. Nawet jeśli będzie to oznaczać mieszkanie w kawalerce, to myśl o czekającym pod domem wielkim Moparze sprawi, że w sercu zawsze będzie dla nas świecić słońce.

Zapraszam do obejrzenia galerii.





2 komentarze:

  1. Legenda z krw... benzyny i blachy :D
    Piękny egzemplarz, szkoda że nie miałeś okazji udokumentować jego dźwięku, mi dane było tylko posłuchać small bloka :) http://www.youtube.com/watch?v=RPe1DGnap2o
    pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie było czasu na posłuchanie silnika ale udało się zamienić parę zdań z właścicielem ;)

    OdpowiedzUsuń